DWUGŁOS O CISZY – SPEKTAKLE ?>

DWUGŁOS O CISZY – SPEKTAKLE


Dwugłos O CISZY, na który składają się bliźniacze przedstawienia PRACOWNI || ROSA: TAZM Milczenie światła i SERCE Cisza wieloboku, to próba mierzenia się z paradoksem mówienia o tym, czego się wysłowić nie da. I to nie tylko dlatego, że gdy wypowiadam to „najdziwniejsze” słowo „cisza” – niszczę ją, jak to ujęła Wisława Szymborska. Choć o ludzkim i zwierzęcym cierpieniu niejednokrotnie nie sposób mówić, gdyż jest ono zbyt od słów odległe i poraża, nie wolno o nim milczeć. Ale wówczas – no właśnie co: „what is the Word”?, by posłużyć się pytaniem Samuela Becketta.

Skuteczne dzieło sztuki pozostawia po sobie ciszę.

Susan Sontag: Aesthetics of Silence, przeł. Dariusz Żukowski

TAZM i SERCE rozmawiają ze sobą, uzupełniają się i przenikają na planie przestrzennym i tematycznym, jak również jeśli chodzi o poetykę. Ale jakość, która łączy je przede wszystkim, to cisza. TAZM zaczyna się solilokwium o ciszy, prośbą o nią; SERCE kończy przerwaniem milczenia.

Pierwsze przedstawienie jest o pionie, jest męskie, grane na głębokość sali; drugie – kobiece, horyzontalne, grane na jej szerokość. Pierwsze jest z Macieja Zakrzewskiego, drugie – z Marii Bohdziewicz, głównych aktorów i współpracowników z PRACOWNI || ROSA. Pierwsze ufundowane zostało na narracji, prawdziwej opowieści o zniszczonym bezpowrotnie życiu i próbach zachowania i restytucji człowieczeństwa, drugie – na dramacie, przedstawiającym fikcyjną – choć zważywszy na wojenne zawirowania, prawdopodobną – historię krzywdy i nienawiści, której destrukcyjna siła winna zostać w kolejnym pokoleniu przerwana. Ponieważ okazuje się, że jest to możliwe, na koniec Dwugłosu pojawia się nieśmiało nuta nadziei, rozbrzmiewająca – delikatnie niczym kołysanka – w innej tonacji.

Potrzebujemy tej nadziei, będąc na zakręcie. Po zmierzchu wielkich narracji, pozostały nam, w niszach, już tylko te małe. Wszędzie rozpanoszyło się przecież widowisko, z przynależnym mu żywiołem dramatyczności. Dramat to tyle co gra, gra-strzelanka, gra w zabijanego. Kto z kim? Kto przeciw komu? Kto komu…? Kto pod kim…?

Jesteśmy na zakręcie. Ocenia się, że pokolenie naszych dzieci, jako pierwsze od wieków, będzie żyło krócej od nas. Jego wydolność fizyczna spada tak dramatycznie, jak dramatycznie rośnie czas spędzany przed wszelkiego typu ekranami, i jak maleje obcowanie z cudzym (wszyscy mówią, nikt nie słucha, wszyscy piszą – np. blogi – nikt nie czyta) słowem, to znaczy przede wszystkim z literaturą, z poezją. I z pieśnią (nie z piosenką). Wszystko wskazuje na to, że kreatywność kolejnych pokoleń (ilu, to trudno przewidzieć) maleć będzie jako konsekwencja postępującej atrofii wyobraźni poetyckiej. Z perspektywy długiego trwania, to chyba naturalna kolej rzeczy. Po jasnym yang ery rozumu nadchodzi ciemne yin absorbcji i wsłuchania w to, co ów rozum ma nam rzeczywiście do zaoferowania. Innymi słowy, po niebywale gwałtownym przyspieszeniu w dziedzinie technicznej, stwarzającym oszałamiające możliwości dostępu do wiedzy i komunikacji, jako ruch w kontrze pojawić się musi moment przyswojenia i krytycznego rozeznania, jak z tych możliwości skorzystać. Oby rozumnie…

Potrzebujemy opowieści, które w naturalnym rytmie przypływów i odpływów wsączą w nas scenariusze zachowań, wzorce relacji. Dramaty-gry też to robią, ale inaczej – poprzez konflikty, poprzez wybuchy zerwań i pojednań. Storytelling, gawęda, bajarstwo to głos babci czy dziadka, który na żywo, wprost do ucha wnuczki czy wnuka szepce słowa posiadające moc uodparniającą, homeopatyczną. Głos ten przycicha, a my – ogłuszeni przez medialny jazgot, często sami go wzmagając – coraz gorzej słyszymy.

Potrzebujemy historii – jak mówi Peter Brook – nie historyjek. Historia więźnia, który przetrwał m.in. dlatego, że w celi nawiedzał go anioł, a może tylko wróbel, czy historia matki, która została zgwałcona przez własnego syna i dała życie – w bólu i przerażeniu – dwójce bliźniaków, a potem w testamencie zapisała im walkę o dorosłość – to opowieści, które niosą w sobie ziarno tragedii. Tragedii odpowiedzialności, tragedii bycia w odpowiedzi. Tragedii do rozegrania w teatrze – tej maszynie antropologicznej, która uczy, jak widzieć i słyszeć, jak rozmawiać i rozumieć.